𝟯 Miłość na niby. O pornografii i całej reszcie, cz. 1/2

O szkodliwości pornografii napisano już przez ostatnie kilka stuleci wiele. Nie zamierzam tu referować cudzych książek, lecz podzielić się kilkoma własnymi refleksjami, jakie nasuwają mi się po wielu latach obserwowania i kontaktu z członkami społeczności chubby-chaserów, której istotną częścią są zdjęcia o charakterze pornograficznym. Mam nadzieję, że choć część osób, które przeczytają ten wpis, będzie mogła po lekturze lepiej zidentyfikować swe potrzeby seksualne oraz znaleźć lepszy od pornografii sposób ich zaspokajania.

Czym jest pornografia?

Większości osób ze słowem „pornografia” kojarzą się półgodzinne filmiki, w których najpierw pewien mężczyzna zaczepia półnagą kobietę, potem rozbierają się, uprawiają różne rodzaje seksu, na końcu zaś u mężczyzny następuje wytrysk a obraz stopniowo przyciemnia się. Owszem, większość materiałów pornograficznych to właśnie takie filmiki. Jednakże nie ryzykując popełnienia grubego błędu, pojęcie pornografii można rozszerzyć na inne wytwory kultury spełniające tę samą funkcję.

Pornografią będzie więc wszystko, co umożliwia osiągnięcie satysfakcji seksualnej, a nie jest stosunkiem dwojga ludzi. Uważaj zatem, chubby-chaserze! Wszelkie zdjęcia nagich lub ubranych brzuszków, wszelkie morphs (zdjęcia poddane retuszowi, tak by ukazać portretowaną osobę jako grubszą niż jest w rzeczywistości), wszelkie rysunki, wszelkie opowiadania o tyciu — to również pornografia!

Nieważne, czy oglądasz soft porn czy hardcore. Jeśli poświęcasz temu więcej czasu, uwagi, myśli niż to konieczne do doprowadzenia się do orgazmu — masz problem. Masz problem, bo część twojego życia jest bezpowrotnie tracona na zajmowanie się czymś, co nie przynosi żadnego pożytku: ani dochodu ani prestiżu ani wiedzy ani umiejętności ani nawet dłużej utrzymującej się poprawy humoru.

Co w tym złego?

Spójrzmy na parę poniższych zrzutów z ekranu. Pochodzą one z mojego ulubionego forum curvage.org, które od ponad dekady jest dla mnie centralnym punktem na mapie miejsc związanych z chubby-chasingiem.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Dla nieanglojęzycznych skrót: powyżej wypowiada się garstka fanów DuchessBBW, znanej w środowisku dziewczyny, która kilkukrotnie znikała i pojawiała się z powrotem na scenie. Spierają się m.in. o to, czy powróci ona znów oraz (w postach z późniejszego okresu) czy jej najnowszy powrót jest powrotem na stałe. Używają inteligentnego języka i wysublimowanych określeń (w których zresztą sami zresztą się gubią, np. „emphasize with my doubts” zamiast „sympathize”). Drobiazgowość i przenikliwość wypowiadanych sądów, jak również długość pisanych postów, każą mi twierdzić, że ludzie ci poświęcili mnóstwo swojego czasu i energii na śledzenie DuchessBBW: jej poczynań, zdjęć, filmów, stron, gdzie się udzielała i in. Gotowi są na podstawie najdrobniejszych skrawków dowodów i poszlak spierać się na temat jej planów, poglądów, myśli a nawet nastroju.

Tak, dobrze rozumiesz, Czytelniku. Grupka facetów w średnim wieku podgląda i notuje wszystkie informacje, jakie tylko uda się im uzyskać o pewnej dziewczynie, mieszkającej (dla niektórych z nich) na drugim końcu świata; dziewczynie, której nigdy nie widzieli na żywo i która nie wie o istnieniu prawdopodobnie 99% z tych fanów. Brzmi znajomo? Owszem, ale u Cervantesa przynajmniej było się z czego pośmiać. To natomiast, co widać powyżej, jest po prostu smutne, pożałowania godne. Autentycznie żal mi tych ludzi. Sytuacja jest tym smutniejsza, że część z nich może mieć swoje partnerki, które w takim razie zaniedbują.

Zalety pornografii są oczywiste. Pornografia pomaga zaspokajać instynkt seksualny i jednocześnie omijać wszelkie nieprzyjemności jakie pojawiają się przy zaspokajaniu tegoż w sposób naturalny. O zapłodnienie kobiety z ekranu nie ma obawy. Kobieta z ekranu zawsze chce wtedy, kiedy ty chcesz; ponadto, zawsze dochodzi wtedy, kiedy ty dochodzisz, obojętnie czy po dwóch minutach czy po dwóch godzinach. Nie zarazisz się od niej niczym, jak również i ona od ciebie się nie zarazi. Nie musisz układać sobie z nią życia, nie musisz uwzględniać jej osoby ani jej potrzeb w żadnych swoich planach. Jesteś wolny, w pełnym tego słowa znaczeniu.

Dopóki używasz pornografii tylko po to, by doraźnie zaspokajać popęd seksualny, nie ma w tym niczego złego, choć — ma się rozumieć — bardziej elegancko byłoby zaspokajać go w sposób naturalny.

Przychodzi jednak taki czas, że czegoś zaczyna ci brakować. Samo symulowane współżycie nie wystarcza do osiągnięcia satysfakcji; pojawia się uczucie niewyjaśnionej pustki; chce się, aby wszystkie doznania były pełniejsze, realniejsze. Tym, czego ci brakuje, okazuje się być… po prostu partner. Osoba, od której oczekuje się wsparcia i którą chce się bezinteresownie wspierać — by razem łatwiej przejść przez życie. To nieprawda, że mężczyźni nie potrzebują trwałych, stabilnych związków; że są nieczuli; że interesuje ich tylko seks. Mają oni w tej materii takie same potrzeby jak kobiety, choć wzorce istniejące w naszej kulturze zdają się temu przeczyć. (Skąd bierze się ten rozdźwięk między naturą a jej obrazem tworzonym przez kulturę — nie jest do końca wiadome; tak czy owak, to temat na osobną notkę.)

I właśnie ten moment, moment uświadomienia sobie swojej potrzeby posiadania bliskiego człowieka, jest momentem decydującym. Moim zdaniem, jeśli człowiek w tym momencie nie zaprzestanie używania pornografii — znaczy to, że wsiąkł na dobre. Wszedł w ślepą uliczkę, która prowadzi tylko do samotności i frustracji. Powinno się w tym momencie za wszelką cenę wyjść do ludzi i spróbować poznać kogoś realnego, albo zająć się na poważnie uzdrowieniem lub zakończeniem swojego związku. Skutki zaniechania działania są opłakane — tak jak w wyżej przytoczonych przypadkach.

Uzależnienie

Niestety przeszłość wypełniona porno nie pomaga — ktoś, kto używa lub nadużywa porno, ma mniejsze szanse na ułożenie sobie normalnego życia. Porno uzależnia. Nie chodzi o jakieś nienaturalnie podwyższone libido; być może niektórym osobom pornografia rzeczywiście podnosi libido, niemniej jednak nie ten aspekt jest tu najważniejszy. Uzależnienie od porno polega na tym, że im więcej się z nim obcuje, tym bardziej wypiera ono z życia człowieka wszelkie inne źródła zaspokojenia potrzeby afiliacji. Podobnie jak zwierzę wychowane w niewoli nie poradzi sobie bez opiekuna, który dostarcza mu pokarm — tak człowiek używający porno nie poradzi sobie bez podniecających obrazków. Zwierzęta w środowisku naturalnym uczą się sposobów zdobywania pokarmu dostępnych w tym środowisku; zwierzęta w niewoli uczą się, że pokarm uzyskuje się od opiekuna. Człowiek w swym „środowisku naturalnym” uczy się interakcji z innymi ludźmi, uczy się, jak nawiązywać znajomości w świecie rzeczywistym; człowiek, który oszukuje instynkt seksualny, chcąc nie chcąc izoluje się od innych ludzi i w efekcie nie nabywa umiejętności pozyskiwania nowych znajomych (i potencjalnych partnerów) w świecie rzeczywistym — jego mózg uczy się, że potrzebę bliskości fizycznej z drugim człowiekiem zaspokaja się patrzeniem na obrazek i wyobraźnią.

Z czasem to psychiczne uzależnienie staje się mocniejsze. Gdy przychodzi uczucie opisywanej powyżej pustki, ci, którzy nie decydują się zejść z błędnej drogi, po której kroczą, zagłuszają to uczucie poprzez jeszcze częstsze i jeszcze głębsze obcowanie z pornografią. W efekcie uzależniają się bardziej. Zapisują zdjęcia każdego modela czy modelki na dysku, katalogują je według dat i opisują, zbierają wszelkie informacje na temat modela, jakie tylko są w stanie odnaleźć. Takie śledzenie „gwiazd” porno daje ułudę bycia w związku — kolejny instynkt zostaje zagłuszony.

Związek z pornografią to jednak związek toksyczny. Daje on fałszywą nadzieję na spełnienie się marzeń, które z przyczyn obiektywnych nie mogą się spełnić (można żyć z człowiekiem; nie da się żyć ze zdjęciem). Można w takim stanie trwać latami, mamiąc się mglistymi obietnicami spotkania osób, które się „obserwuje” w sieci. W końcu nadchodzi niestety czas, kiedy psychika człowieka nie daje się dłużej oszukiwać. Żąda ona realnych, namacalnych dowodów, że fundamentalna potrzeba posiadania kogoś bliskiego jest zaspokojona. Porno nie jest w stanie czegoś takiego dostarczyć.

Ponadto, nadużywanie porno w przeszłości może powodować mniejsze zainteresowanie partnerem, jeśli się go już znajdzie. Psy, które raz zasmakują w ludzkim mięsie, są usypiane — bo zawsze już będą wiedziały, że ciało człowieka to potencjalny pokarm. Człowiek, który raz zasmakuje w pornografii — zawsze już będzie wiedział, że jeśli nie wyjdzie mu z realnym partnerem, może liczyć na ersatz w postaci obrazków i wycinków z życia „gwiazd Internetu”. Od momentu przekroczenia punktu krytycznego, którym jest zagłuszenie potrzeby realnego obcowania z bliską osobą obcowaniem z pornografią, nad każdą przyszłą próbą zbudowania trwałego związku będzie wisieć jak miecz Damoklesa widmo powrotu do porno w przypadku problemów z partnerem.

Ciąg dalszy w następnej notce.